ja odkrywam dekupaż, można się malarsko i graficznie pobawić,a na dodatek stworzyć cudeńka:),nawet sobie spesjalne pędzelki nabyłam, bo wiadomo, plastycy na ogół jak szewcy:)
Ten dekupaż to taka choroba, która przechodzi z koleżanki na koleżankę? Na szczęście trwa zazwyczaj dość krótko i powoduje stosunkowo niewielkie i nietrwałe ślady w kieszeni za to trwałe ślady w domu?
widzę, że nie tylko mnie zajmuje decoupage:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie.
Się samo zrobiło :P I się samo nauczyło ;P Niceeeee :D
OdpowiedzUsuńIva,dzięki:)))
OdpowiedzUsuńAnovi,no samo jakoś się zrobiło i naumiało:)
;) rzeczywiście ździebko spóźnione :P piękna ta butelka / wazon na ostatnim zdjęciu... piękna!
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za miłe słowa powitania :)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńAle to WSZYSTKO jest z filcu?
OdpowiedzUsuń(Bo, że ładne, to nie podlega dyskusji.)
Zbyszek, no prawie:))
OdpowiedzUsuńja odkrywam dekupaż, można się malarsko i graficznie pobawić,a na dodatek stworzyć cudeńka:),nawet sobie spesjalne pędzelki nabyłam, bo wiadomo, plastycy na ogół jak szewcy:)
Miło mi,że się podoba:))
Ten dekupaż to taka choroba, która przechodzi z koleżanki na koleżankę? Na szczęście trwa zazwyczaj dość krótko i powoduje stosunkowo niewielkie i nietrwałe ślady w kieszeni za to trwałe ślady w domu?
OdpowiedzUsuńZbyszek... u mnie to ja nie wiem, bo chyba przeszło w chorobę przewlekłą.....ślady są..po kieszeni nieco dało..bo wiesz...te złotka....
OdpowiedzUsuń