pojechać na grzyby...
ale samochód zaprotestował,zaśmierdział i kicha.
sprzęgło piszczy, samochód na niskich warczy..
kolejny wydatek,
ale w sumie...ma prawo.
poszłam sobie na leżak, na słońce, w celu uspokojenia się, Maużonek nadszedł za mną...
nagle słyszę:
TYYY tu rosną grzyby..
tak tak,takie małe ogrodowe..
nie!!! chodź zobacz!
idę....
a tam maślaki!!!!!
najprawdziwsze w świecie, rosną koło poletka wrzosów, między sosenką a jałowcem.
całe dziesięć sztuk!!!!
ciekawe,kiedy kolejny zbiór:))))
zebrałam też maliny, na kolejną porcję nalewki: