środa, 7 kwietnia 2021

 W klatce nadal, no prawie....

Praca zdalna mnie wykańcza..

Nie lubię, to nie to samo, co kontakt bezpośredni z uczniem.

Polecam szczególnie nauczanie zdalne z niewidomym dzieckiem.


Na lód chodzimy, bo jesteśmy zawodnikami, mamy licencje i to pozwala nam jeździć, i całe szczęście.

Co prawda miałam kilka tygodni przerwy z powodu kataru-a nie chciałam nikogo narażać,ale już jutro wracam, w końcu jakiś ruch i powietrze inne.


No i mamy nowego domownika..

Dłuższa historia..

Moje Starsze Dziewczę i Zięciunio zakupili dom w lesie,w cudownym miejscu, trzy godziny drogi od nas.I wracając z tegoż lasu,z Młodszym Dziewczęciem znalazłyśmy przy drodze wyrzucone szczenię!!! Siedziała bida po szyję w śniegu, przy minus 15 stopniach! Zabrane, zaopiekowane, ukochane, wyrosło póki co do 46 cm, z niepokojem patrzymy na rozwój wypadków, bo wygląda na owczarka belgijskiego.. a z pewnością jakiś procent tegoż owczarka w nim jest :)

Leszy jest bardzo żywotnym piesełkiem, świetnie dogadał się z kotem, je, śpi, dokazuje, rozgryza zabawki i uwielbia szmatki!!!