W klatce nadal, no prawie....
Praca zdalna mnie wykańcza..
Nie lubię, to nie to samo, co kontakt bezpośredni z uczniem.
Polecam szczególnie nauczanie zdalne z niewidomym dzieckiem.
Na lód chodzimy, bo jesteśmy zawodnikami, mamy licencje i to pozwala nam jeździć, i całe szczęście.
Co prawda miałam kilka tygodni przerwy z powodu kataru-a nie chciałam nikogo narażać,ale już jutro wracam, w końcu jakiś ruch i powietrze inne.
No i mamy nowego domownika..
Dłuższa historia..
Moje Starsze Dziewczę i Zięciunio zakupili dom w lesie,w cudownym miejscu, trzy godziny drogi od nas.I wracając z tegoż lasu,z Młodszym Dziewczęciem znalazłyśmy przy drodze wyrzucone szczenię!!! Siedziała bida po szyję w śniegu, przy minus 15 stopniach! Zabrane, zaopiekowane, ukochane, wyrosło póki co do 46 cm, z niepokojem patrzymy na rozwój wypadków, bo wygląda na owczarka belgijskiego.. a z pewnością jakiś procent tegoż owczarka w nim jest :)
Leszy jest bardzo żywotnym piesełkiem, świetnie dogadał się z kotem, je, śpi, dokazuje, rozgryza zabawki i uwielbia szmatki!!!
Mordo Ty moja! Kopę lat! Wpadłam przez przypadek a tu taka niespodziewanka.
OdpowiedzUsuńMłody cudny.
O jaaaa :) ale super :) kopę, to prawda...ale może czas znowu tu być?
Usuń